MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

20/02/2006 22:24:04

Folklor na całego

Tym razem 13 nie okazała się pechowa. Cała trzynastka zespołów, które przyjechały na VI Festiwal Polskiego Folkloru wywoływała entuzjastyczne reakcje polsko-brytyjskiej publiczności.

Goniec Polski .:. Polski Magazyn w Wielkiej Brytanii

W sobotni wieczór i w niedzielne popołudnie w „Swan Theatre” w High Wycombe łącznie prawie 2000 osób podziwiało bogactwo folkloru polskich ziem południowych. Ale sami artyści – tancerze, śpiewacy i muzycy, bawili się znacznie dłużej i właściwie nieprzerwanie, od sobotniego ranka do niedzielnego wieczoru.

Dudni podłoga, lecą iskry
Termin „Folk – lore” oznacza wiedzę ludu, tradycję mówiąc po prostu. Ogół cech wspólnych danej społeczności, określających jej charakter, obyczaje, tradycję, kulturę, w tym obrzędowość i sztukę. Jest paradoksem, że choć folklor nasz bogatszy od angielskiego, a już na pewno bardziej różnorodny się zdaje, to nazywamy go terminem ukutym w XIX-wiecznej Anglii...
Na tym paradoksów nie koniec. Na festiwalu było co prawda, i owszem, paru górali, zapewne i kilka góralek, ale ze świecą szukać tam prostego chłopa bądź niewykształconej „dziołchy”.
Z kilkunastu moich rozmówców każdy (poza mną) biegle mówił minimum w dwóch językach, brytyjskim i polskim. Zawody jakimi się parają kultywujący naszą ludową tradycję ludzie to dla przykładu: kierownik dużej instytucji polonijnej, fotograf, pracownica banku, agentka nieruchomości, kilkoro nauczycieli, dziennikarz, kuratorka, informatyczka... Nie licząc rzeszy studentów, w tym uniwersytetu w Oksfordzie i w Londynie.
Nie przeszkadza im to grać, tańczyć i śpiewać tak, że dudni podłoga. Wszyscy roześmiani, pogwizdujący, przytupujący i pokrzykujący jak komu w sercu i duszy gra... Kapelusze i czapki z pawimi piórami fruwają, ciupagi furczą i lecą iskry. Każdy występ wygląda na spontaniczne hasanie po scenie, jakby przemyślne figury i układy choreograficzne zostały przez tancerzy wyssane z mlekiem matki. Ale nie dajmy się zwieść pozorom, ta improwizacja jest efektem wielu godzin ciężkiej pracy.

To przecież górale!
Jeszcze w pierwszym dniu imprezy każdy z zespołów miał po dwie próby, by wieczorem nie zawieść publiczności i… patrona festiwalu. Święto polskiego folkloru zadedykowano „najświetniejszemu synowi ziemi polskiej – Janowi Pawłowi II”.
Na koniec pierwszego dnia, blisko 400 artystów, organizatorów i sympatyków bawiło się do późnej nocy, przy muzyce niezmordowanych akompaniatorów z różnych zespołów. Połączyli oni swoje siły, by wspólnie grać mniej lub bardziej skoczne kawałki.
- Czemu się tu dziwić, przecież to sami górale, zeszli się, usiedli, to sobie grają – wyjaśniał Jan Serafin, zastępca organizatorki festiwalu.
Organizatorka, Prezes Federacji Polskich Zespołów Folklorystycznych w Wielkiej Brytanii Barbara Klimas, dziękowała natomiast wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji festiwalu. Podkreślała, że to największy nieangielski festiwal ludowy na Wyspach. - Wszyscy pracowaliście długo, niektórzy od lat – mówiła Klimas - po to, by tu dziś wystąpić. Dlatego musimy się dobrze bawić na VI festiwalu, bo nam się to po prostu należy.
Natomiast weterani, pamiętający poprzednie festiwale, (pierwszy odbył się w 1993 roku, a ostatni 3 lata temu), podkreślali podnoszący się poziom artystyczny wszystkich zespołów biorących udział w festiwalu. A na tegorocznym festiwalu swoje programy zaprezentowały się zespoły: Giewont, Karolinka, Karpaty, Mazury, Młody Las, Nowa Biesiada, Oberek, Orlęta, Podhale, Polesie, Polonez, Tatry i Żywiec.

SONDA FESTIWALOWA

Robert, Olek i Krystyna Leśniak
widzowie
 
Mieszkamy w High Wycombe. Ja jestem urodzona tutaj, bo rodzice przyjechali do Wielkiej Brytanii w czasie wojny. Jest tu na sali wiele osób o podobnej historii i korzeniach. Na festiwalu jesteśmy po raz pierwszy, ale wiele z występujących dziś zespołów, szczególnie tych z Londynu już widzieliśmy. Synowie lubią bardzo folklor, sami chcieli przyjść, nikt ich nie zmuszał, może ich pan zapytać ja nie będę słuchała... Dowiedzieliśmy się o festiwalu z ogłoszenia w gazecie. Do przerwy bardzo nam się podobało, myślę że tak samo będzie w drugiej części przedstawienia.

Janusz Piotrowski
widz

Przez 30 lat tańczyłem z Mazurami. Kiedyś to był w pełni zawodowy, profesjonalny zespół. Ale i teraz bardzo mi się podobali. Chociaż myślę, że tych krzyków i pisków jest w dzisiejszym występie za dużo. Śp. Jan Ciepliński, który prowadził dawniej zespół, tego by nie pochwalił. Nasza kultura tego nie wymaga, bez tego hałasu można by się bardziej skoncentrować na tańcu. Ja mam już ponad 80 lat, ale jeszcze i dziś bym chętnie zatańczył. Dobrze, że taki festiwal jest i dobrze, że jest tyle nowych polskich zespołów ludowych.

Ks. prałat Tadeusz Kukla
Rektor Polskiej Misji Katolickiej

Jestem pod dużym wrażeniem, choć to nie pierwszy festiwal, na którym goszczę.
Szczególnie podziwiam tych, którzy przyjechali z daleka, spoza Londynu. W tych zespołach tańczy i śpiewa w większości drugie i trzecie pokolenie Polaków zamieszkałych w Wielkiej Brytanii. To jest wspaniałe, że ci ludzie chcą kultywować tradycję i wciąż znajdują się nowi. Nie można też zapominać, że kultura europejska, a szczególnie kultura folklorystyczna, ludowa, niesie w sobie wiele wartości i treści religijnych.

Janusz Wach
Konsul generalny RP

Naturalnie bardzo mi się podoba przedstawienie. Jestem na festiwalu po raz pierwszy. Polaka nie może polski folklor specjalnie chyba zaskoczyć, natomiast Brytyjczyka, a tych jest tu sporo, na pewno zaciekawi. W folklorze ocalały korzenie naszej kultury, ta różnorodność i bogactwo naszych tradycji ludowych musi zrobić wrażenie i poruszać mieszkańców Anglii.

Sonda wśród uczestników festiwalu:

Iwona i Marzena
Tańczą w zespole „Tatry”; uczestniczki festiwalu; na co dzień pracownica banku i agentka nieruchomości

My jesteśmy po raz pierwszy na festiwalu, bo w „Tatrach” tańczymy tylko nieco ponad rok. Przyszłyśmy na próbę zespołu do POSK-u, bo chciałyśmy sobie koniecznie znaleźć jakieś hobby. Nie miałyśmy co robić w czasie, gdy nasi chłopcy szli do pubu. I nagle okazało się, że się bardzo w cały ten folklor wciągnęłyśmy. Poza tym, przemyślałyśmy sprawę i doszłyśmy do wniosku, że „Tatry” są lepsze niż siłownia – bo efektu naszej ciężkiej pracy w siłowni nikomu prawie nie można pokazać, a efekty pracy na próbach zespołu tanecznego można pokazać tysiącom ludzi na takich imprezach jak dzisiejsza. Poza tym takie spotkania tworzą atmosferę zdrowej konkurencji. Widzimy, jaki jest poziom innych zespołów, innych tancerzy i staramy się im dorównać. Generalnie tańczenie w „Tatrach” daje nam wiele radości i satysfakcji. Na pewno o wiele więcej niż jakaś sala gimnastyczna. Iwona nawet zaprosiła na dziś swoich angielskich teściów, żeby obejrzeli polski folklor. Jej teściowa kiedyś tańczyła w angielskim zespole ludowym, ale nie zetknęła się wcześniej z polskim folklorem.

Kasia Rogala
Tańczy w zespole „Orlęta”; studentka II roku informatyki na uniwersytecie w Londynie

Ja tańczę od 4. roku życia, właściwie od kiedy pamiętam. Zawsze lubiłam taniec. Dlatego mama zapisała mnie do „Lajkonika” – młodszej grupy zespołu „Orlęta”. Z Orlętami tańczę już prawie 10 lat, od 12. roku życia.
Od trzech lat jeżdżę co roku na trzytygodniowe kursy tańca i choreografii do Rzeszowa, żeby uzyskać dyplom instruktorki tańców ludowych. Jeszcze go nie mam, ale już pomagam pani Basi Klimas w prowadzeniu młodszej grupy Orląt, która ćwiczy w czwartki na Balham. Jestem jedną z najstarszych stażem członkiń zespołu. Dotychczas byłam na trzech festiwalach. Każdy ma swoją niepowtarzalną atmosferę i z każdego przywożę miłe wspomnienia. To jest dla nas okazja, żeby potańczyć, spotkać się z dawno niewidzianymi znajomymi, poznać nowe osoby. A taniec sam w sobie jest dla nas, dla mnie, czymś bardzo ważnym, również dlatego, że poprzez niego mam kontakt z polskością, z polską kulturą i tradycją.
Zespół to nie tylko wspólny taniec, ale również grono przyjaciół, a nawet więcej. Np. mój brat poznał w Orlętach swoją dziewczynę, a rodzice Janika i Łukasza Bogdanowiczów, którzy teraz z nami tańczą, to właśnie małżeństwo, które poznało się w Orlętach.

Kasia Jodoin
Tańczy w zespole „Orlęta”; studentka I roku iberystyki i języka portugalskiego na uniwersytecie w Oksfordzie.

Lubię taniec. Wcześniej byłam także na trzech festiwalach i podobnie jak Kasia Rogala jeżdżę co roku na kursy tańca do Rzeszowa. Nie wiąże swojej przyszłości zawodowej z tańcem. Po prostu lubię tańczyć. Choć urodziłam się tutaj, a mój tato jest Kanadyjczykiem, to bardzo dobrze się czuję w polskim środowisku, z polskimi znajomymi, a tańczenie w zespole „Orlęta” mi to umożliwia.
Teoretycznie w Oksfordzie jest koło Polaków studiujących na tej uczelni, ale jakoś nie udaje mi się zauważyć działania tej grupy, choć formalnie do niej należę, bo się zapisałam.

Zbigniew Drzewiecki

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska