Późnym wieczorem okaże się, czy możemy już nie liczyć lat od ostatniego zwycięstwa nad Anglikami (2-0 w Chorzowie w 1973 r.), czy musimy poczekać jeszcze przynajmniej rok, do rewanżowego meczu w walce o mundial 2014. Czy nieudany występ biało-czerwonych na Euro to boleśnie prawdziwy obraz ich możliwości, czy może jednak potrafią pozytywnie zaskoczyć i chociaż czasami ogrywać lepszych od siebie.
W ogólnej opinii Anglicy są (jak zawsze) faworytami dzisiejszej konfrontacji. I chociaż to Polacy będą mieć mocne wsparcie z trybun, a goście w ostatnich latach to najmniej przekonująca ekipa ze światowej czołówki, nasze porównanie (poniżej) również wskazuje zwycięstwo drużyny Roya Hodgsona. Obyśmy się mylili!
Pewniak kontra dylemat
Bramkarze. U gości bezkonkurencyjny jest Joe Hart. Ani w reprezentacji (nr 1 w angielskiej bramce został po mundialu 2010), ani w Manchesterze City praktycznie nie popełnia błędów. Ma charakter wojownika, „żyje” meczem, do tego ma fantastyczny refleks. Nie jest jednak bramkarzem wyjątkowo trudnym do pokonania: w tym sezonie w ośmiu z dziewięciu występów w klubie – w angielskiej ekstraklasie i w Lidze Mistrzów – musiał przynajmniej raz wyciągać piłkę z siatki. W eliminacjach MŚ zachował czyste konto w spotkaniach z San Marino i Mołdawią, ale już Ukraińcy (a dokładnie Jewgienij Konoplianka) gola mu strzelili.
Po naszej stronie pewniaka nie ma. Przemysław Tytoń stracił ostatnio miejsce w podstawowej jedenastce w klubie, ale w kadrze już zdążył się zgrać z obrońcami. Tomasz Kuszczak po transferze do Brighton wreszcie jest spokojny o cotygodniowe występy, zarazem w reprezentacji ostatni raz zagrał ponad dwa lata temu (0-6 z Hiszpanią). Na korzyść Tomka przemawia doświadczenie z Wysp – dobrze wie, jak walczyć z angielskimi napastnikami w podbramkowym tłoku. Występ Tytonia w piątkowym sparingu z RPA sugeruje, że dzisiaj to on wyjdzie na boisko w koszulce z nr 1.
Czy Tytoń, czy Kuszczak – w obecnej formie Hart jest lepszy od obydwu naszych bramkarzy. Punkt dla Anglii.
Będzie wiało!
Obrona. Jedyna formacja, w której trener Waldemar Fornalik ma do dyspozycji wszystkich najlepszych. Optymalne zestawienie polskiej defensywy (Piszczek, Wasilewski, Glik/Perquis, Wawrzyniak) nie wytrzymałoby porównania z angielską sprzed ponad roku, gdy w środku rządzili John Terry i Rio Ferdinand. Ale zamiast nich w Warszawie zobaczymy najpewniej Joleona Lescotta i Gary’ego Cahilla, a to – z całym szacunkiem – już nie ten sam rozmiar kapelusza. Na bokach obrony spodziewajmy się Glena Johnsona i Ashleya Cole’a. Jeden niefrasobliwy, drugi – czołówka światowa. Może nieco optymistycznie, oceńmy potencjał obu stron na remis. Swoją drogą: Piszczek kontra Cole… Ależ będzie wiatru z tej strony boiska!
Lider liderowi nierówny
Pomoc. Tu najbardziej znani są nieobecni. Jakuba Błaszczykowskiego i Franka Lamparda wyeliminowały z gry kontuzje. Problem w tym, że Kuba to dla Polski gracz kluczowy, zaś Anglicy rozpaczać za „Lampsem” nie muszą – są Steven Gerrard i Tom Cleverley. To znacznie cenniejszy duet niż Ludovic Obraniak i Adrian Mierzejewski. Skrzydła? Kamil Grosicki biega równie szybko jak Aaron Lennon, lecz znacznie rzadziej trafia do bramki. Paweł Wszołek, którym zachwycaliśmy się podczas potyczki z RPA, jest bardzo utalentowany, ale to nie znaczy, że potrafi więcej niż jeszcze młodszy Alex Oxlade-Chamberlain. Defensywni pomocnicy? Powiedzmy, że Grzegorz Krychowiak czy Eugen Polanski (powrócił wczoraj na zgrupowanie) akurat dziś nie będą ustępować Jamesowi Milnerowi czy Michaelowi Carrickowi. Summa summarum, zdecydowany punkt dla Anglii.
Porozmawiaj o meczu na naszym forum !
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.