Do dziewięciu wzrosła liczba śmiertelnych ofiar katastrofy śmigłowca, który spadł w piątek na pub w Glasgow. Policja zamierza podnieść wrak maszyny i nie wyklucza, że może odnaleźć więcej ciał.
W wypadku, o którym pisaliśmy tutaj , zginęło 9 osób, 32 zostały ranne. Służbom ratowniczym udało się zidentyfikować sześć spośród dziewięciu ofiar. Wśród nich jest trzyosobowa załoga śmigłowca i sześciu klientów pubu.
Policjanci nie wykluczają, że zabitych może być więcej. - Nie możemy podać dokładnej liczby do czasu, gdy helikopter zostanie całkowicie wydobyty z miejsca i biegli będą w stanie ocenić i wyodrębnić wszystkie szczątki – powiedział szef szkockiej policji Stephen House.
W szpitalach wciąż pozostaje 12 osób; stan trzech jest uważany za ciężki.
Wydział Badania Wypadków Lotniczych (AAIB) próbuje ustalić przyczynę wypadku. Eksperci nie wykluczają awarii śmigłowca oraz wpływu warunków atmosferycznych. Helikopter nie zapalił się, ani też nie eksplodował. - To na razie jest wielka zagadka - powiedział ekspert ds. lotnictwa Chris Yates. Maszyna miała zaledwie siedem lat. Jak mówią świadkowie, spadła na dach pubu „jak kamień".