Z badania przeprowadzanego przez Ipsos Mori wyłania się obraz społeczeństwa, które nie za bardzo nadąża za coraz bardziej skomplikowaną wiedzą ekonomiczną. Przykładem są tutaj pytania dotyczące kosztów wychowania dziecka - od narodzin do pełnoletniości.
Większość ankietowanych zaniżała ten koszt aż czterokrotnie. Wniosek z tego jest taki, że spora grupa dorosłych nie zdaje sobie sprawy, że odchowanie jednego dziecka to nie tylko wysiłek i praca, ale również średnio 229 tys. funtów. Tymczasem badani byli przekonani, że kosztuje to nie więcej niż 50 tys. funtów.
Równie trudno badanym przychodziło oszacowanie kosztów studiów, czy określenie, jak dużo muszą oszczędzać, aby na starość mieć dodatkowe 25 tys. funtów rocznie do emerytury. Spora grupa była przekonana, że oszczędzać nie trzeba, a ich emerytura będzie całkiem spora. Tymczasem jest odwrotnie, coraz więcej osób odkłada niewielkie kwoty, aby potem móc prowadzić godne życie seniora.
Badani nie za bardzo zdawali sobie również sprawę z tego, z jakim długiem kończą studia niektórzy absolwenci. Średni kredyt to spłacenia przez studenta z chwilą opuszczenia uczelni to 40 tys. funtów. Ankietowani sądzili, że to nie więcej niż 21 tys.
Uczestnicy badania uważali również, że przynajmniej 65 proc. ludzi nie odkłada dodatkowo na przyszłą emeryturę. Tymczasem okazuje się, że jest ich zdecydowanie mniej – tylko 43 proc. mieszkańców UK nie prowadzi żadnej dodatkowej formy wsparcia dla przyszłego świadczenia emerytalnego.
Wiedza na co dzień
Ale żeby nie było tak źle, to prowadzący badanie chwalą uczestników za rozeznanie w bieżących cenach. Brytyjczycy znają mniej więcej ceny mieszkań, wiedzą też ile kosztuje mleko w sklepie. Co prawda słabo orientowali się, ile powinien obecnie wynosić wkład własny przy kredycie hipotecznym – stawiali na 20 tys. funtów, tymczasem bank wymaga nawet 72 tys. przy średniej cenie mieszkania na poziomie 194 tys.
Ze znajomości ceny pinty mleka nie ma się co śmiać, ponieważ wiele osób pamięta jeszcze zmieszanie byłego ministra rolnictwa Jimiego Paice’a, który w 2012 pytany o to przez dziennikarzy, nie był w stanie odpowiedzieć. Tłumaczył swoją niewiedzę tym, że to „żona robi większość zakupów”. Nie był on zresztą pierwszym politykiem, który musiał odpowiadać na to pytanie. Stało się ono z czasem dobrym sprawdzianem na znajomość realiów życia „zwykłych zjadaczy chleba”.
Sporo trudności mieszkańcom UK przynoszą terminy ekonomiczne, które często słychać lub widać w wiadomościach w mediach. Mało kto potrafił dokładnie wskazać czym jest deficyt budżetowy (różnica pomiędzy tym, ile państwo wydaje, a ile ma dochodu). Jednak 42 proc. słusznie wskazało, że deficyt od 2010 roku zmniejszył się.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.