W ostatnich 18 miesiącach brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych wyczarterowało 54 prywatne maszyny. W zdecydowanej większości latały one praktycznie w połowie puste. Średnia liczba pasażerów to 53 osoby na jeden lot.
Przykłady? Przelot prywatnym odrzutowcem dla 11 afgańskich nielegalnych imigrantów. Kolejny kurs to 265 miejscowy samolot, który zabrał na pokład 25 obywateli Nigerii. Inne samoloty kierowały się m.in. do Pakistanu, Albanii czy na Jamajkę.
Średnio za wynajęcie jednej maszyny państwo płaciło około 250 tys. funtów. Łącznie w ostatnim 1,5-rocznym okresie z budżety wydano na takie cele blisko 14 mln funtów.
- To zaskakujący przykład marnotrawienia publicznych pieniędzy przez ministerstwo, które stoi w obliczu poważnych cięć. Akceptowanie lotów w połowie pustymi samolotami to fatalny brak kompetencji i organizacji – mówi Keith Vaz z Partii Pracy.
Ostatnio w mediach społecznościowych głośno było też o superlimuzynie – wielkim 16-osobowym Hummerze, który został wynajęty za 3 tys. funtów do przewiezienia grupy uchodźców z Londynu do Manchesteru. Tu również płaciło Home Office. Urzędnicy winę za tę sprawę zrzuciło na firmę, z którą współpracują w tym zakresie.
Rzecznik Home Office aferę z prywatnymi samolotami tłumaczył tym, że w ten sposób ratowano się tylko w szczególnych przypadkach, kiedy nie można było skorzystać z rejsowych samolotów.
- W przypadku lotów deportacyjnych zawsze zaczynamy od poszukiwania miejsc w standardowym systemie połączeń. Czasem jednak brakuje miejsc, czasami są też inne trudności natury organizacyjnej. Wtedy ratujemy się wynajmem prywatnych samolotów – wyjaśnia rzecznik.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk