Taki pomysł przedstawiła Amber Rudd, szefowa Home Office, która podkreśliła, że tylko w 2016 roku do Wielkiej Brytanii przybyło za pracą ponad 82 tys. obywateli krajów UE. Stąd propozycja, aby w przyszłości, czyli po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, na Wyspy wpuszczać już tylko tych imigrantów z UE, którzy mają ustalone zatrudnienie w UK.
- Rząd musi kierować się tym, co najlepiej działa dla interesu Wielkiej Brytanii. Na takiej podstawie powinniśmy budować system imigracyjny obowiązujący w naszym kraju po Brexicie – mówi brytyjskim mediom Rudd.
Szefowa Home Office powtórzyła również, że celem rządu nadal jest zmniejszenie rocznego wskaźnika migracji do dziesiątek tysięcy. Rudd zdaje sobie sprawę, że realizacja tego zamierzenia potrwa „jakiś czas”, ale jest zdeterminowana, aby ten cel osiągnąć. Premierowi Cameronowi się nie udało, być może ekipa May i Rudd dokona tego w nowych warunkach, po Brexicie.
- Najważniejsza zmiana wynikająca z Brexitu z imigracyjnego punktu widzenia to fakt, że wszelkie decyzje będą podejmowane tu na miejscu, w Wielkiej Brytanii. Będziemy się uważnie przyglądać temu, jak możemy wspomóc lokalny biznes i każde nowe rozwiązanie imigracyjne z pewnością będzie konsultowane z przedsiębiorcami, samorządowcami, przedstawicielami wszystkich regionów. Będziemy w stanie mieć kontrolę nad decyzjami, będziemy mogli decydować kto tu jest mile widziany i jakie umiejętności powinni mieć imigranci, aby móc tu wjechać. Wszystko po to, aby nasza gospodarka dalej mogła się rozwijać – zapewnia Rudd.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk