MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

16/01/2019 06:52:00

Polak z Poznania, grawer Wimbledonu

Polak z Poznania, grawer WimbledonuNajpierw na adres jego domu niedaleko Poznania przychodzi mail z prośbą o stawienie się w Wielkiej Brytanii. To znak, że pora szykować się do długiej drogi.

Ponieważ rytuał powtarzał się co roku od niemal czterech dekad, Roman Żółtowski zdążył już sprawdzić swój półwieczny kabriolet marki MG. Potem tylko upychał bagaż, zabierał specjalne lampy, dłuta, szkła powiększające, środki do czyszczenia metalu, kanapki, napoje energetyzujące i ruszał w drogę.  


Grawerował dla mistrzów tenisa

Żółtowski to nie byle kto, to solidna firma, oficjalny grawer Wimbledonu, który zaraz po zakończeniu kolejnych rozgrywek tenisowych na kortach Wimbledonu grawerował na pucharach imię i nazwisko zwycięzcy. Potrzebował na to mniej więcej 18 minut, by nie było potem zakłóceń w transmisji zawodów.

Podróż z Poznania na Wyspy zajmowała mu od 14 do 18 godzin, wszystko bowiem zależało od natężenia ruchu. Trasa biegła przez Niemcy, Holandię i Belgię. W tej ostatniej (w Brugii) robił sobie przystanek na noc u przyjaciół, by następnego dnia w południe ruszyć do Wimbledonu.



Coś, co brzmi jak wakacyjna wyprawa, dla Żółtowskiego było rutyną od kilkudziesięciu lat. Przyjeżdżał do Londynu wcześniej, by wypić herbatę ze starym dobrym przyjacielem, neurochirurgiem Henry Marshem.

Nigdy nie narzekał na długą podróż, którą odbywał swoim dość hałaśliwym autem. Nie mógł niestety lecieć samolotem, bo ze względu na ostre przyrządy, które ze sobą zawsze zabierał, a które uznano by za zbyt niebezpieczne, nie wpuszczono by go na pokład maszyny.

W końcu docierał do All England Club, który zawiaduje najsłynniejszym tenisowym konkursem na kuli ziemskiej. Potem już tylko praca, bo imię i nazwisko zwycięzców turnieju można było wygrawerować dopiero po skończonym meczu. To zajęcie dla Żółtowskiego, musiał się bardzo spieszyć, by na gali zawodnik z pucharem w dłoni mógł błyszczeć na konferencji prasowej, z dumą całować i pokazywać swoje trofeum.

- Siedzę sobie wtedy w sali do grawerowania pod lożą Royal Box tuż obok centralnego kortu, mam przed sobą telewizor, na którym oglądam pojedynki tenisistów. Zaraz po ich zakończeniu jest dekoracja zawodników, medale muszą być gotowe na czas - wyjaśniał Polak.

Najsłynniejsze nazwiska tenisa

Grawerował w czasie swojej bogatej kariery nazwiska najsłynniejszy mistrzyń i mistrzów tenisa we wszystkich kategoriach. I tak było bez przerwy od 1979 roku. Nigdy nie zawalił roboty, nie było wpadki, choć pośpiech i stres były zawsze ogromne, bo do ostatniej chwili nie było wiadomo, kto wygra kolejną rozgrywkę tenisową.  

Jeden weekend w roku, a pracy mnóstwo, ze swoim brytyjskim asystentem musiał Polak wygrawerować nazwiska na wszystkich trofeach w poszczególnych tenisowych kategoriach. Pracował przy pucharach dla zwycięzców głównego turnieju seniorów i turnieju juniorów oraz weteranów, wreszcie wygranych pojedynków deblowych, mieszanych i tych rozgrywanych przez graczy na wózkach inwalidzkich.

Szło mu bardzo sprawnie, bo Żółtowski jest dwujęzyczny. Spędził przecież wiele lat na Wyspach, co ułatwiało mu pracę. Nawet najtrudniejsze imiona i nazwiska zawodników przyswajał sobie fonetycznie, nie popełnił nigdy żadnego błędu.

- Polski jest również językiem fonetycznym, pisze się tak jak się słyszy, była to dla mnie wielka pomoc, graweruję wszystkie nazwiska szybko, dla Polaka to naprawdę łatwizna – wspomina.
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska