|
Postów: 6 |
|
---|---|
Domnorthampton | Post #1 Ocena: 0 2022-11-10 10:33:06 (2 lata temu) |
Z nami od: 09-11-2022 Skąd: Northampton |
Witajcie, nie potraktujcie mojego wpisu jako spamu
Mimo, ze to wyglada na wpis nowego użytkownika, jestem tu wiele lat, konto usunąłem 2 lata temu i ograniczałem się tylko do czytania. Widziałem tu problemy z hazardem i inne, pomyslałem, ze moze ktoś tutaj mi doradzi co powinienem zrobić. To moja historia: Jestem w rozsypce Chciałbym wam moją historię, to wydarzyło się w Northampton Byłem w związku ponad 20 lat, mam trójkę dzieci, dwóch chłopaków i córkę. Dobre relację z partnerką wygasły, to się zdarza, po latach staliśmy się sobie obcy Ale dzieci, no własnie to są osoby, za które bym dał się zabić, dosłownie, ci z was co macie dzieci, wiecie o czym mówię. Przeciez to cały nasz świat. Moja ex, ma problem, ponieważ mało kiedy potrafi z dziećmi rozmawiać normalnie, najczęściej krzyczy lub je musztruje. Co gorsza, dzieci to mają od zawsze ten krzyk i wrzask, więc uznają to za coś normalnego. Myślą, że tak wyglada zycie w kazdym domu. Myślę, ze dopiero jako starsze dzieci dostrzegą jak jest to toksyczne zachowanie ze strony własnej matki. Moja była sporadycznie ma dobry humor, zazwczaj jest zła na wszystko i na wszystkich Zachowuje się tak jakby nienawidziła swoje dzieci, zaczyna krzyczeć już od rana, chociaż jeszcze dzieci nie zdążyły nabroić, bo przecież dopiero co wstały. Nie pozwalałem na to jak byłem w domu. Mówiłem do niej, by się zamknęła. -Jak ty rozmawiasz z własnymi dziećmi? Ty masz coś z głową, opanuj się. Sugerowałem, ze powinna porozmawiać z psychologiem, bo to nie jest normalne, ze powinna się leczyć, zawsze chodziło o dzieci, innych tematów do sprzeczek pomiędzy nami nie było, tylko jej odzywki do dzieci były ogniskiem zapalnym. Czy było to częste? Ja reagowałem tylko w weekendy gdy byłem w domu, lub rano gdy je ubierała do szkoły lub wieczorem po powrocie z pracy i słyszałem jej traktowanie dzieciaków i zazwyczaj, jak mówiłem -Uspokuj się do cholery, to przestawała Rozmawialiśmy służbowo, tylko w temacie dzieci, szkoły, codziennych spraw. Absolutnie nie był to dom z wiecznymi awanturami, kazde z nas ma swoje sprawy i nie wchodzilismy sobie w drogę. Czy dochodziło do rekoczynów? Przez dwadzieścia lat, szarpalismy się 3 razy i nie była to jakaś bitwa na cały wieczór, czy maltretowanie z mojej strony, nie uważam, zeby przemoc fizyczna to było jakieś rozwiazanie, w ciągu 22 lat zdarzyło się trzy razy, ze się szarpaliśmy przez 15-20 sekund, trzy razy w ciągu dokładnie 22 lat tyle razy wymiana zdań dochodziła do granic wytrzymałości. Uznała to, ze przemoc domową, odpowiedziałem, ze przemoc domową, psychiczną to ona stosujew stosunku do dzieci. Bo zwyczajnie się nad nimi psychicznie znęca, ma zachowanie toksyczne I to jest coś takiego, co odbije się w ich dorosłym zyciu w późniejszych relacjach z ludźmi. Zawsze twierdziłem, ze to jest patologia, mimo, ze w domu nie było alkoholu, bo ja nie piję a ona "od świeta" Wiedziałem, ze partnerka mówi o mnie rózne złe rzczy, czułem na sobie wzrok jej znajomych, ludzie się znają, przekazują sobie różne nowinki. Nie chciałem z tym walczyć Wstyd mi było iść do polskiego sklepu, chociaż nic złego nie zrobiłem. Gdy wszedłem do domu pewnego razu, jej kolezanka się pośpiesznie ubrała i wyszła. A przecież nic nie zrobiłem, nic nie powiedziałem, nie zna mnie, nigdy nie zamieniła ze mną ani słowa. Dlaczego tak się zachowała, mogę się tylko domyślać. Ale nauczyłem się z tym żyć, wytłumaczyłem sobie, ze skoro są ludzie, którzy wydają osąd na podstawie relacji tylko jednej strony, jej strony, to nie warto się takimi ludźmi i ich opiniami przejmować, chociaż było mi zwyczajnie przykro. Czy tym wpisem próbuję siebie wybielić a ją pogrążyć? Absolutnie nie, wierzę, ze ona kocha dzieci, dzieci są czysto ubrane, najedzone, ale po prostu nie potrafi inaczej, taki ma sposób bycia. Sama kiedyś powiedziała, ze nie mogłaby być przedszkolanką, bo nie lubi dzieci. Zabrała dzieci i się wyprowadziła, przedstawiła sytuację jako ofiara przemocy domowej. I to w rozmowie z naszym GP. Absolutnie nikt tego nie sprawdzał, nikt z nami nie rozmawiał, nikt nie sprawdził na ile to jest wiarygodne co ona mówi. Syn najstarszy został ze mną, ma niemal 18 lat nikt go nie pytał jak było a przecież moze się wypowiedzieć. Pomyślałem sobie, może coś mi umyka, czegoś nie widzę, moze to ja jestem winny. Zapytałem syna -Kacper czy ja jestem złym ojciem? Tak mi odpowiedział: -Gdybyś był złym to bym z Tobą nie został. Słyszę za ścianą sąsiadów nawet jak rozmawiają swobodnie, jestem pewny, ze tysiące razy słyszeli jak ona traktuje dzieci, czemu nikt nie porozmawiał z nimi, nie zrobił wywiadu? Sąsiedzi wiele widzą i słyszą. Uwierzono jej na słowo a ona mi zabrała dzieci, bez których nie potrafię żyć. Mam nadzieję, ze w nowym miejscu tu w Northampton nowi sąsiedzi słyszac co się dzieje za ścianą, zareagują na jej zachowania i sprawa przybierze inny dla mnie obrót Dostała pracę w szkole przy dzieciach na stołówce, wiem, ze się pilnuje, ale ileż można udawać, pewnego dnia się zapomni i osoby z jej otoczenia zauważą co się dzieje, nie mozna udawać cały czas, predzej czy później przyzwyczajenia wezmą górę. A ona wie, ze robi źle, bo gdy jest miedzy ludźmi to zachowuje się normalnie, więc ma świadomość, ze to toksyczne zachowanie jest czymś złym Zdaję sobie sprawę, ze teraz wam o tym wszystkim pisząc upokarzam się, bo to prywatne, rodzinne problemy. Ale jezeli to sprawi, ze sprawa się nagłośni i znów będę z dziećmi, to jestem w stanie upokorzyć się jeszcze bardziej. Bedę pisał gdzie się da i do kogo się da, niech ktoś zrobi wywiad, przeprowadzi rozmowy, ten koszmar musi się skonczyć. Gdy dalej będe bierny, to ona będzie brneła jeszcze bardziej, by mnie zniszczyć i odseparować od dzieci a dla mnie każdy dzień bez nich to śmierć z tęsknoty. Zabrała dzieci nie licząc się z tym, co czują dzieci a dzieci mnie kochają tak ja ich. 30 razy dziennie się przytualały, wieszały na szyi i dawały całuski. Rozdzialając nas, skrzywdziła mnie i dzieci, ale jest to osoba całkowicie pozbawiona empatii, więc mało ją to obchodzi. Oczywiscie, wiem, ze takich sytuacji są dziesiatki tysięcy, ze konflikt rodziców i dzieci jako moneta przetargowa to stary schemat. Są rodzice, którzy bezpowrotnie utarcili swoje dzieci, czy to choroba czy wypadek. Ja mam chociaż świadomość, ze moje dzieci gdzieś tam są, takze w Northampton Co to za zycie bez uśmiechu swojego dziecka, gdy nie możesz patrzeć jak wstaje, jak zjada śniadanko, jak się bawi, wygłupia, ogląda bajki. Tym jednym ruchem sprawiła ze wewnętrznie stałem się wrakiem człowieka Napisałem to do was, bo nie wiem jakie podkjąć kroki, ale już wiem, ze się nie poddam, bedę walczył, bo nie robiac nic, będzie jeszcze gorzej. Dzisiaj załuję, ze nie kupiłem jakiegoś dyktafonu, który by się włączał na podniesiony głos, gdzieś bym go chował wychodząc do pracy, miałbym teraz potężny oręż w dłoni a tak słowo przeciwko słowu a niestety to ojciec jest najczęściej na przegranej pozycji. Piszę do niej, ze chce zobaczyć maluchy, to albo odpowiada wymijająco, albo ignoruje moje wiadomości a przecież nie ma żadnego wyroku, to co robi to szantaż emocjonalny, wie, ze kocham dzieci i ze jestem załamany, czy to nie jest przemoc emocjonalna w jej wykonaniu i wykorzystywanie dzieci do tego bym bardziej cierpiał? Błagam was, jezeli wiecie, gdzie mogę się zwrócić, kto mógłby to rozpatrzyć, ocenić, zweryfikować wiarygodność jej pomówień. Może jakiś specjalny adwokat, który ma doświadczenie w takich sprawach, jak powołać niezależnych lekarzy lub psychologów, którzy na podstawie rozmów ze mną, z nią, dziećmi ocenią sytuację. Wiem, ze muszę sprawić, by osoby, które mają o tym pojęcie jak chociazby psycholog, kurator środowiskowy, ktoś musi przeprowadzić kilka rozmów, bezstronnie. Nie chcę wskazywać konkretnej osoby lub osób jako świadków, niech ci ludzie sami zdecydują z kim bedą rozmawiali, czy to najstarszy syn czy sąsiad jeden czy drugi. Ja nawet nie byłem w stanie rzeczowo porozmawiać na ten temat z nauczycielką syna, bo jest to dobra znajoma mojej byłej i zwyczajnie była wrogo nastawiona od samego początku. Myślałem, ze pedagog to ktoś kto spokojnie, obiektywnie wysłucha kazdej strony i na podstawie zebranego materiału dokona oceny, ale jakie miałem szanse, by być wysłuchanym, skoro chciałem uzyskać pomoc od kogoś kto juz się uprzedził do sprawy tylko wysłuchując jednej strony Ja nie chcę jej zabierać dzieci, dzieci musza mieć i ojca i matkę, tak jak wspominałem, jestem pewny, ze je kocha, ale zwyczajnie potrzebuje terapii. Czemu zacząłem działać dopiero teraz a nie wczesniej? Ponieważ jestem w nie swoim kraju, bałem się, ze jakaś instytucja uzna, ze trzeba zabrać dzieci do wyjasnienia sprawy a gdy o takim scenariuszu pomyslę, to jestem sparalizowany. Strach i przerażenie. Jezeli ktoś zna jakąś drogę, proszę o wiadomość prywatną, do kogo się zwrócić, gdzie pisać, jak nagłośnić tą sprawę, by ten koszmar się skończył. |
jolantina | Post #2 Ocena: 0 2022-11-10 13:15:34 (2 lata temu) |
Z nami od: 17-11-2008 Skąd: Hogwart |
bardzo smutny wpis. Obys znalazl rozwiazanie korzystne dla dzieci i Was obijga...
Diabla oszukac nie grzech
|
Emeryt56 | Post #3 Ocena: 0 2022-11-10 14:24:58 (2 lata temu) |
Z nami od: 15-01-2018 Skąd: Montreal (Bristol) |
Z tego opisu wygląda na to że wyprowadzka żony to dobra decyzja. Jak kochasz swoje dzieci to i możesz je kochać (i one Ciebie też), na odległość jak to często bywa gdy facet wyjeżdża za "chlebem".
Bądź "szczodry" w wspomaganiu monetarnym na te dzieci ci co są z matką. Nie czekaj aż matka twoich dzieci wystąpi na drogę sadową w sprawie alimentów. Tak płać aby ich matka wiedziała że jak wystąpi do sądu to dostanie mniej niż ty jej płacisz dobrowolnie. Nie rozmawiaj bezpośrednio z twoją partnerką tylko pisz i ona niech robi tak samo. Nie walcz bo i tak będziesz przegrany, nawet najlepsi adwokaci niewiele pomogą. Utrzymuj dobrą relację z wszystkimi dziećmi. Małe dzieci szybko wydorośleją i same będą decydować jakie chcą mieć relacje z własnym ojcem. Tylko "mig" a będziesz miał wnuki. |
Domnorthampton | Post #4 Ocena: 0 2022-11-10 15:04:18 (2 lata temu) |
Z nami od: 09-11-2022 Skąd: Northampton |
@emeryt56
Zgadzam się co do wyprowadzki, życie jest zbyt krótkie, byśmy żyli w takiej relacji pod jednym dachem, nam nie pomoże nawet najlepszy mediator, nie walczę o jej powrót, nie chce tego. Priorytetem są dzieci, gdy nie zrobię nic, to pozwolę na to by miały codzienny wrzask matki o byle co. Niech pracuje nad sobą, niech ktoś, jakiś specjalista pomoże jej z tym walczyć Nie robiąc nic skazuje dzieci na najbliższe 10 lat piekła Czemu mówisz, że nie mam szans i najlepszy adwokat nie pomoże? Czemu mężczyzna z założenia jest na przegranej pozycji. Bo matka to zawsze matka? Czemu miłość ojca jest traktowana jak miłość drugiej kategorii? [ Ostatnio edytowany przez: Domnorthampton 10-11-2022 15:12 ] |
daavid | Post #5 Ocena: 0 2022-11-10 15:35:07 (2 lata temu) |
Z nami od: 12-03-2007 Skąd: Birmingham |
Moim zdaniem szanse na to, że sytację uratują jakieś instytutcje są iluzoryczne. Być może jest jak piszesz, być może to relacja tylko z Twojej strony, ale nie wierzę w to, że nakazem da się zmienić zachowanie ex które co by nie mówić wynika z jednej strony charakteru, z drugiej strony bagażu doświadczeń. Być może faktycznie jest bardzo źle, wtedy lepiej dzieci dać do innych ludzi.
|
|
|
karjo1 | Post #6 Ocena: 0 2022-11-10 22:28:09 (2 lata temu) |
Z nami od: 01-06-2008 |
Podobne tematy juz sie przewijaly przez forum, np.:
link1 link2 link3 Dziwi mnie caly opis sytuacji i brak jakiejkolwiek wzmianki o podjetych krokach prawnych o ustalenie zasad kontaktu z dziecmi. O ile mi wiadomo, bierze sie pod uwage zdanie 12-13-latkow, wiec dzieci nie musza czekac do 'pelnoletnosci' i 16r.z., by sie wypowiedziec o preferencjach zamieszkania. W UK jest pare grup wsparcia, wystarczy w szukajke wpisac 'single fathers support'. [ Ostatnio edytowany przez: karjo1 10-11-2022 22:29 ] |
Domnorthampton | Post #7 Ocena: 0 2022-11-10 23:11:12 (2 lata temu) |
Z nami od: 09-11-2022 Skąd: Northampton |
@karjo1
Cytat: Dziwi mnie caly opis sytuacji i brak jakiejkolwiek wzmianki o podjetych krokach prawnych o ustalenie zasad kontaktu z dziecmi. To jest aktualne wydarzenie, opisałem sytuację bardzo świeżą. Cytat: O ile mi wiadomo, bierze sie pod uwage zdanie 12-13-latkow, wiec dzieci nie musza czekac do 'pelnoletnosci' i 16r.z., by sie wypowiedziec o preferencjach zamieszkania. Najstarsze ma 18 (on jest ze mną), maluchy mają 6 i 8 lat Cytat: W UK jest pare grup wsparcia, wystarczy w szukajke wpisac 'single fathers support'. Tak, wyszukałem kilka pozycji, gdzie mogę uzyskać pomoc, jestem na etapie opisu sytuacji po angielsku, chcę to jakos sensownie ubrać w słowa. Nie tylko tu zwróciłem się o pomoc, o poradę. Ludzie dobrze, mądrze doradzają. Nie działaj z gorącą głową, nie atakuj, nie rozmawiaj twarzą w twarz, tylko w sposób, który będziesz mógł pokazać, jak chociażby sms. Nie mam zamiaru zdobywać adresu, nachodzić, działać jak idiota. Nawet z synem, który jest ze mną nie rozmawiam na ten temat, nigdy do niego na matkę słowa nie powiem. Ma swój rozum, niech sam ocenia, bez moich sugestii. Jezeli powie, ze idzie do nich na kolację, lub odwiedzić rodzeństwo to będę się cieszył, ze mają kontakt i chcą czas spędzać razem. Czym bardziej rozważne działanie, tym większe szanse na sukces. Złe emocje tu mogą tylko zaszkodzić. |
|