MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

Moja przygoda z UK... [Długie]

 

Postów: 4

odpowiedz | nowy temat | Regulamin

SkyWalker

Post #1 Ocena: 0

2007-06-06 10:36 (18 lat temu)

SkyWalker

Posty: 71

Mężczyzna

Z nami od: 15-02-2007

Skąd: Gillingham

Witam, zainspirowany wątkiem kolegi vivacee pt "Jestem w Szkocji i jest fajnie- mały poradnik" , postanowiłem opisać swoją przygode z UK..

Do Anglii trafiłem pierwszy raz w 2003 roku z programu studenckiego Concordia, trafiłem na kontrakt 4 miesięczny na Farme owoców miękkich, generalnie porażka, supervisorzy z Bułgarii, słaba płaca, praca w kiepskich warunkach, ogólnie w 3 miesiące zarobiłem 1000 funtów:/, z braku pracy na tej farmie po 3 miesiącach dostałem transfer do Szkocji , do pracy w packhousie ziemniaczanym, byłem tam 5 tygodni bo musiałem już wracać do PL na studia, praca bardzo ciężka ale w 5 tygodni zarobiłem tam 2 razy tyle co na farmie z owocami w 3 miesiące. Jakby ktoś chciał i lubi zbierać owoce to farma w Kencie przyjmuje każdego jak popadnie do pracy. Farma nazywa się Belks Farm , położona kilka mil od Maidstone w miejscowości Otham, na Otham Street.

Ale nie to miało być głównym tematem mojego opowiadania...


W 2004 zaraz po wejsciu Polski do UE wziąłem urlop dziekański na uczelni i pojechałem z kumplem.. Zaczeliśmy się ogłaszać na www.gumtree.com zostawialiśmy tam swoje ogłoszenia ,że poszukujemy pracy. Wtedy pracy głównie szukaliśmy na farmach,ponieważ rok wcześniej pracowaliśmy na farmie w Anglii(Kent) i Szkocji(Angus/Carnoustie koło Dundee). Dostawaliśmy różne maile i jeden telefon,tak babka zadzwoniła do Polski ze Szkocji, nie było to jednak pewne ale my kupiliśmy już bilety wcześniej i wiedzieliśmy , że tak czy siak pojedziemy...Naszczęście po tym jak zakupiliśmy bilety zadzwoniła
i potwierdziła , że możemy przyjechać, w między czasie żądała od nas kserokopii praw jazdy itd.
Wyjechaliśmy 7go lipca z Lublina autokarem(nie latały jeszcze wtedy tanie linie) do Londynu,po 26 godzinach jazdy czekaliśmy 13 godzin na autobus do Perth, następne 13 godzin jazdy autokarem hehe. Trafiliśmy na farme 13 mil od Perth, mieszkaliśmy sobie w karawanie we 2,zresztą bardzo dobrze wyposażonym, było wszystko, a praca nasza polegała na zbieraniu jajek w 3 kurnikach:),jezdziliśmy starą Toyotą Hilux ,w każdym z 3 kurników znajdowało się około 2 tyś kur niosek, my staliśmy przy tasmie,
którą uruchamiałeś nogą za pomocą pedału, zbieraliśmy sobie z tej taśmy jajka do wytłaczanek:)i tak jeżdziliśmy od kurnika do kurnika, rano przywoziliśmy sobie wytłaczanki, robiliśmy obchód ,
który polegał na wyrzuceniu "padniętych" jeśli się zdarzały. Godziny sami sobie zapisywaliśmy, samochód mieliśmy do swojej dyspozycji, luźna praca ale dobra tylko na początek ponieważ nie płacili nam tam dużo powyżej minimalnej, plusy takie, że jajka czy ziemniaki, mogliśmy brać z farmy.
Jakby ktoś chciał, moge dać nr tel do farmera żony... byćmoże potrzebują kogoś w tym roku, po nas zmienili system w jednego do kurnika a druga osoba do dzieci w domu, czyli już bardziej
nastawiali się na pary...
Jak już pisze to napisze co dalej robiłem:-]
Ponieważ praca na tej farmie była tylko na 3 miesiące, dalej się ogłaszaliśmy na gumtree, w międzyczasie odwiedziliśmy packhouse ziemniaczany w Carnoustie gdzie rok wcześniej pracowaliśmy,
ale nie potrzebowali już ludzi wtedy, czekaliśmy, było znów kilka maili i jeden telefon... od Mike'a Goodmana z Worcestershire...proponuje nam prace na sezon od listopada do świąt B.N w indyczarnii hehe, tłumaczył przez telefon o pracy polegającej na wydzieraniu piór z gęsi i indyków na specjalnej maszynie...jedyne o co go zapytałem to czy będziemy musieli zabijać te indyki hehe, a on że nie , no to ok zgadzamy sie...
podróżujemy do Great Witley koło Worcester( w międzyczasie 5 dni przerwy, wypożyczyliśmy samochód w Szkocji ,
konkretnie Peugeota 206 1.4 D, za 30 funtów za dobe i w 4 dni, zjeździliśmy większość szkocji) tj. wystartowaliśmy
z Perth kierując się przez góry aż do Iverness, następnie z Iverness cofneliśmy się do Loch Ness,potwora niestety nie było:)
wschodnim wybrzeżem przez Week aż na sam kraniec Szkocji John o'Groats,później wzdłuż północnego wybrzeża na zachód Szkocji , następnie wzdłuż zachodniego wybrzeża "w dół" , zahaczyliśmy również o Isle of Sky, następnie do Oban a następnie spowrotem do Perth w sumie zrobiliśmy 1800 mil w 4 dni, dlatego też bardziej zjeździliśmy niż zwiedziliśmy, w sumie nagrałem 5 godzin materiału w Szkocji ale do dnia dzisiejszego jeszcze tego nie "obrobiłem" bo jakoś nie wiem od czego zacząć i nie mam czasu:)
Napewno jeszcze się wybiore do Szkocji bo , żeby zwiedzić trzeba poświęcić na to dużo czasu.... najbardziej żałuje , że nie zwiedziliśmy zakładów które produkują Whisky, podczas kiedy jechaliśmy w góry , mijaliśmy ich kilka, a zapach który unosił się w powietrzu... mmmm

PRACA w Indyczarnii

Na czym praca w indyczarni polegała? hmm to możecie zobaczyć na You Tube, zamieściłem tam ostatnio krótki filmik z 2004 roku

www.youtube.com/watch?v=SCwlV8N5lM8

obrazujący częsciowo prace w tym miejscu...dodam tylko, że co jeszcze robiłem a czego tam nie widać, to patroszyłem te ptaki...jakby ktoś chciał tez moge dać namiar, jednak praca tylko max od połowy listopada do 22 grudnia...
Prace skończyliśmy 21go grudnia, 23 grudnia przyjechał po nas znajomy z Cardiff u którego spędziliśmy Święta razem z innymi jego znajomymi, a po świętach i sylwestrze 4go stycznia udaliśmy się do Londynu gdzie nagraliśmy sobie kolejną "fuche" z gumtree.com pracowaliśmy dla bardzo sympatycznej Pani Michelle Kirk, remontowaliśmy jej mieszkanie a właściwie 2 mieszkania, mieszkaliśmy w mieszkaniu które remontowaliśmy więc nie płacilićmy nic za mieszkanie, ale była to praca tylko na miesiąc ponieważw między czasie( w październiku już) nagraliśmy sobie prace od lutego w szkółce roślin ozdobnych Allensmore Nurseries koło Herefordu(www.allensmore.co.uk)i tam zostaliśmy najdłużej bo aż do końca mojego urlopu dziekańskiego) , tam pracowałem na loading bay, czyli krótko mówiąc przy załadunku ciężarówek wózkami
z roślinami, moja praca polegała również na podjeżdżaniu ciężarówkami do załadunku(wcześniej nigdy nie jeżdziłem ciężarówkami), po jakimś czasie również wysyłali mnie na "deliverki" Mercedesem Sprinterem lub Vanem LDV , rozwoziłem rośliny głównie do sieci sklepów ogrodniczych Wye Vale... w sumie pracowałem tam od lutego 2005 do września 2005.
Spodobało mi się jeżdżenie ciężarówkami i po powrocie z urlopu dziekańskiego postanowiłem zrobić prawo jazdy na ciężarówke, narazie zrobiłem prawo jazdy kat C.
Został mi ostatni rok studiów i oborona pracy mgr, w między czasie zrobiłem jeszcze kurs wózków widłowych, na początku lutego 2007, a 26go lutego obroniłem się.... w sumie liczyłem na to, że po studiach może uda mi się tutaj coś znaleźć,chociaż planowałem , że po studiach wyjeżdżam, ale w między czasie poznałem dziewczyne.. z którą nic nie wyszło, bo krótko po tym jak się poznaliśmy ona się dowiedziała, że jest chora na raka i nie chciała ze mną utrzymywać kontaktów.. do dnia dzisiejszego nie miałem nawet jednego telefonu z propozycją pracy, dziewczyna , m.in. dla której zdecydowałem się zostać nie chce ze mną utrzymywac kontaktów...a nie jestem jeszcze zbyt stary i zobowiązań tutaj nie mam więc zakupiłem już bilet i 28 lipca moja przygoda z UK zaczyna się na nowo, tym razem w Gillingham koło Kent, m.in. dlatego , że mój kolega już tam siedzi 2gi rok a ja nie mam pomysłu gdzie jechać,a nie chce mi się już wypuszczać daleko do Szkocji chociaż przyznam , że z miejsc w których byłem dotychczas, najbardziej podobało mi się w Szkocji... nie byłem jeszcze w Irlandii , ale mam już konto w banku , NI, jestem zarejestrowany w Home Office więc już nie chce mi się kombinowac tego wszystkiego od nowa w Irlandii..

Przepraszam, za te wypociny, ale siedze w domu od obrony , nudzi mi się, ostatnio przeglądałem kasety z mojej podróży i jakoś tak mnie naleciało...

Pozdrawiam wszystkich, jeśli ktoś by chciał namiary na w/w miejsca a wiem , że zdarzają się tacy ludzie którzy często zaczynają swoją przygode z UK z mizerną znajomością języka angielskiego, poprostu tacy ludzie jak ja w 2003 roku, to zapraszam. Od czegoś trzeba zacząć ;)

[ Ostatnio edytowany przez: SkyWalker 06-06-2007 10:51 ]

Artur

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

E-mailNumer SkypeNumer gadu-gadu

_Steve_

Post #2 Ocena: 0

2007-06-06 11:04 (18 lat temu)

_Steve_

Posty: 1164

Mężczyzna

Z nami od: 17-05-2007

Skąd: Luton

No całkiem fanie się czytało.
Myślałem, że to gumtree to taka trochę lipa, ale skoro mówisz, że warto tam pogrzebać, to zobaczymy ;-)

Pozdrawiam

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona WWW

Abigail

Post #3 Ocena: 0

2007-06-06 12:06 (18 lat temu)

Abigail

Posty: 5

Z nami od: 17-03-2007

Gillingham to chyba najbrzydsze miasto w Kent,chociaz Kent jest naprawde ladnym obszarem,ale za to wiele mozliwosci pracy dla osob,ktore maja NIN oraz mowia po angielsku, powodzenia,ja jeszcze do konca lipca zostaje w Chatham,ale rozgladam sie za nastepna praca w Kornwalii lub Devon, uwazam ze Kent juz zwiedzialam wystarczajaco przez 2 lata.:-D

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Post #4 Ocena: 0

2007-06-06 15:35 (18 lat temu)

Uczestnik nie jest zarejestrowany

Anonim

Usunięte

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

SkyWalker

Post #5 Ocena: 0

2007-06-06 17:15 (18 lat temu)

SkyWalker

Posty: 71

Mężczyzna

Z nami od: 15-02-2007

Skąd: Gillingham

Witaj, dzięki za info, chociaż mizerny angielski to w moim mniemaniu był w 2003 roku kiedy przyjeżdżałem pierwszy raz, ale... nauki nigdy za wiele, a mam świadomośc , że jeszcze dużo przedemną.Dzięki za cynk;-)
Pozdrawiam

[ Ostatnio edytowany przez: SkyWalker 06-06-2007 22:03 ]

Artur

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

E-mailNumer SkypeNumer gadu-gadu

 

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,