szukam info choc to b nietypowa sytuacja.
Mialam dzis wypadek (niezbyt powazny ale samochod mocno porysowany i w jednym miejscu wgnieciony). Wypadek nie z mojej winy, jechalam b waska polna droga (taka z passing places do wymijania), jechalam wolno i ostroznie ale facet z naprzeciwka wyskoczyl b szybo i choc sie przytulilam na lewo do drzew najdalej jak sie dalo i tak mnie mocno porysowal.
Samochod dziele z bratem i dzielimy sie kosztami - ostatnio ja za wszystko placilam i on mial ubezpieczyc auto i TWIERDZIL ZE TO ZROBIL. Nie przeszlo mi nawet przez mysl ze moglby tego nie zrobic.
Ale nie zrobil!
Zadzwonilam do niego z miejsca wypadku i zapytalam o naszego ubezpieczyciela i mina mi zrzedla jak usyszalam ze nie mamy. Totalny debil, wiem ale zostawmy to na boku bo wazniejsze co teraz zrobic.
Niestety koles ktory prowadzil jechal autem firmowym i to firmy ktora zajmuje sie wynajmowaniem aut wiec raczej na pewno beda chcieli isc przez ubezpieczenie. Inaczej bym po prostu powiedziala zeby mi dali na uzywane czesci i tyle.
W jego aucie bylo 3 swiadkow - 2 czarnoskorych (w tym kierowca) i jeden Polak. Ten Polak podszedl do mnie dal mi nr tel i swoje nazwisko i powiedzial ze mam sie nie martwic bo on powie w firmie ze to byla wina tamtego (zreszta byla).
Zdaje sobie sprawe ze jesli sie wmiesza w to policja to dostane mandat i 6 punktow a auto zostanie odholowane i ze sprawa jest powazna.
Ta firma zapewne zadzwoni w poniedzialek z zapytaniem o mojego ubezpieczyciela. Nie wiem co zrobic.
Prosze nie oceniac tej sytuacji. Jesli ktos slyszal jednak o takim przypadku i ma do zaoferowania jakas sensowna rade bede wdzieczna.