Marmite to brązowa, klejąca maź uzyskiwana z drożdży piwnych. Ma bardzo ostry i słony jednocześnie smak i jest doskonałym substytutem w diecie bezmięsnej. Pod warunkiem że się go lubi.
Marmite produkuje się w Wielkiej Brytanii od 1902 r. Już w 1907 okazał się sukcesem rynkowym. Dopiero jednak odkrycie znaczenia witaminy B (w 1912) przyniosło prawdziwy boom na marmite. Okazało się bowiem, że produkt ten jest niezwykle bogaty w tę właśnie witaminę oraz drożdże. Te właśnie doskonale wpływają na kondycję skóry i paznokci, a zawartość witamin z grupy B odgrywa znaczącą rolę w regulacji pracy nerek, wątroby i układu nerwowego.
Naukowcy z Bristolu dowiedli, że marmite ma ogromny potencjał w przypadku rekonwalescencji po przebytym zawale serca. Zawarta w popularnym smarowidle benfiotamina, pochodna witaminy B1, ma wspomagać gojenie się uszkodzonej tkanki i zwiększać szanse przeżycia.
Marmite znalazł swoje miejsce na stołach brytyjskiej armii w obydwu wojnach światowych i nadal kojarzony jest z armią. Ze względu na skumulowane w nim wartości odżywcze stanowi doskonały suplement diety dla ludzi bardzo aktywnych.
Dzisiejsza odmiana marmite’a zawiera dużo innych cennych składników, takich jak niacyna, ryboflawina, kwas foliowy, ekstrakt z selera. Receptura trzymana jest w ścisłej tajemnicy, a produkt ten doczekał się określenia „jedyny w swoim rodzaju”. Reszta świata nie jest aż tak wielkim fanem tego wynalazku, może z wyjątkiem Nowozelandczyków lub Australijczyków, którzy mają swój vegemite. Ma on podobny skład, lecz smakuje nieco inaczej. Ulubioną formą spożywania tej mazi przez Nowozelandczyków jest kanapka z rozsmarowanym vegamite’em i ziemniaczanymi chipsami lub z masłem orzechowym. Podobno marmite pasuje również do sera i jajek na miękko.
Mieszkańcy Sri Lanki używają go rozpuszczonego w wodzie z cytryną jako antidotum na kaca. Można go też rozpuścić w wodzie i dodać do zupy lub zamarynować w nim kurczaka. Chińczycy używają go do marynowania żeberek lub mięsa do stir fry i to również może mieć sens, choć nie próbowałem. Anglicy, raczej tradycyjni, smarują nim grzanki.
Marmite to bardzo niedoceniany przez Polaków produkt, wokół którego narosło wiele uprzedzeń i stereotypów.
Do jedzenia go nie można nikogo zmusić, ale przynajmniej dajmy mu szansę. Można go używać w kuchni na wiele sposobów. Świetnie pasuje do zupy zamiast bezwartościowej i chemicznej przyprawy w płynie.