Piotr Surmaczyński, który przez ponad cztery lata mieszkał w miejscowości Billingham napisał sztukę o współczesnej emigracji: - "Uciekający pociąg" nie jest opisem losów jednej osoby. Jest to jakby patchwork losów kilku osób składający się na zbiorowy obraz problemu, który opisuje w sztuce. Temat sztuki najlepiej opisze cytat z drugiego aktu dramatu:
„...Tak naprawdę i tak umarłem dla nich wszystkich z chwilą wyjazdu stamtąd. Nie można żyć równocześnie w dwóch miejscach. Miałem wyjechać tylko na chwilę, ale z chwilą wyjazdu straciłem to życie, które pozostawiłem za sobą. Przez ten czas, kiedy sobie tego nie potrafiłem uświadomić, nie żyłem wcale. Byłem jakby zawieszony pomiędzy małym miasteczkiem na wschodzie i wielką metropolią na zachodzie. Nie należałem wtedy jeszcze z pewnością do londyńskiego świata. Nie miałem tu wtedy jeszcze nikogo bliskiego. Nie potrafiłem jeszcze mieć – nie byłem gotowy na bliskość. Złudzenie tymczasowości mojej sytuacji pozwalało mi mieć nadzieję, że powrót jest realny. Potem już liczyłem na to, że powrót będzie jednak możliwy. Ale, tak naprawdę, nie należałem już do świata, który pozostawiłem tam, za sobą. Tak naprawdę nie należałem nigdzie...".
Grażyna Winniczuk z Magazynu "2B North East" postanowiła zapytać autora dramatu o jego inspiracje.
2B: Skąd wziął się pomysł na napisanie sztuki o emigracji?
Piotr Surmaczyński: Tak naprawdę nie powstał w języku polskim od czasów „Polowania na karaluchy” Janusza Głowackiego żaden dobry tekst dramatyczny opisujący sytuację Polaków, którzy zdecydowali się wyjechać z kraju i żyć za granicą. Tekst Głowackiego powstał jednak już ponad 20 lat temu i opisywał zupełnie inną rzeczywistość – Tam autor opisywał sytuację emigracji z lat 80 -politycznych uchodźców z komunistycznej Polski. Inne czynniki determinują losem emigrantów z wolnej Polski na początku dwudziestego pierwszego wieku. Pomyślałem, że warto, by ktoś o tym napisał.
2B: Jakie masz nadzieje i plany związane z przyszłością sztuki?
P.S: Chciałbym by ewentualne przedstawienie teatralne na podstawie mojego tekstu dramatycznego dało ludziom w Polsce obraz tego, co jest naszym doświadczeniem tu na emigracji. Często bowiem nasze życie w Wielkiej Brytanii postrzegane jest w kraju przez pryzmat barejowskiego Misia lub jeszcze gorzej, przez pryzmat telewizyjnej telenoweli "Londyńczycy".
Oczywiście tekst dramatyczny jest przede wszystkim pretekstem do przedstawienia teatralnego. Dramatem w wersji angielskiej zainteresował się pewien reżyser teatralny z Los Angeles. Jednak premiera odbędzie się najprawdopodobniej w Londynie. Rozmowy na temat przedstawienia wyglądają bardzo interesująco, ale niestety nie mogę na razie mówić o szczegółach. Z Polski na razie nie mam na razie żadnych konkretnych propozycji. Może będzie podobnie jak w przypadku dramatu Głowackiego, który trafił na warszawskie salony dopiero po udanej premierze angielskiej wersji tekstu na Broadwayu w Nowym Jorku. Bardzo bym był szczęśliwy mogąc zobaczyć swój tekst zrealizowany w moim ojczystym języku, ale jestem tylko autorem, więc muszę czekać, aż jakiś reżyser z Polski zdecyduje się sztukę zrealizować.
2B: Życzymy powodzenia!