Zdaniem ekspertów, większa motywacja zwolenników wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej może mieć decydujące znaczenie, jeśli chodzi o wynik referendum. Mówiąc wprost, zwolennicy Brexitu są bardziej zmobilizowani, co oznacza, że ludzie z takim poglądami zrobią wszystko, aby oddać ważny głos. Tego samego niestety nie da się powiedzieć o osobach, które chcą pozostania Wysp w Unii Europejskiej – ich determinacja do udziału w referendum nie jest już tak wysoka.
Do takich wniosków doszedł Sir Lynton Crosby, ekspert i strateg wyborczy, autor ubiegłorocznego zwycięstwa Davida Camerona. Jego zdaniem zwycięstwo w referendum będzie należało do obozu, który bardziej zjednoczy swoich sympatyków i namówi ich do wzięcia udziału w referendum. Nie chodzi tu więc o poglądy, ale o to, komu będzie się chciało pójść oddać głos.
To ważne, tym bardziej, że mieszkańcy Wielkiej Brytanii podzielili się niemal na pół, jeśli chodzi o decyzję podejmowaną podczas referendum. Oba przeciwne obozy „idą łeb w łeb”, wszyscy cały czas analizują gospodarcze skutki wyjścia z Unii Europejskiej, ale dla jednych to czarna wizja, dla innych powód do optymizmu. Kolejna ważna kwestia to niekontrolowana imigracja, ten temat jest równie istotny podczas podejmowania decyzji referendalnej.
Niezdecydowani - najważniejsi
Zdaniem Crosby’ego, strategia obozu Camerona polegająca na „straszeniu” Brytyjczyków negatywnymi skutkami wyjścia z UE nie okaże się skuteczna. A to dlatego, że opinia publiczna doskonale zdaje sobie sprawę z negatywnych skutków zarówno wyjścia z UE, jak i pozostania Wielkiej Brytanii wewnątrz wspólnoty.
Crosby, autor sukcesu wyborczego burmistrza Londynu Borisa Johnsona, doskonale zna poglądy zarówno Camerona – zwolennika pozostania w UE, jak i Johnsona – obecnie jednego z liderów Brexitu. Obie strony w najnowszy sondażu mają zbliżone wyniki – za pozostaniem w UE jest 47 proc. ankietowanych, za wyjściem z UE 49 proc.
Ważna jest też grupa niezdecydowanych wyborców. A raczej fakt, że 31 proc. z nich waha się z głosowaniem na pozostanie UK w UE, a głównym powodem wahania jest „niekontrolowanie granic i zwiększona imigracja z UE”.
- To właśnie niezdecydowani są największym problemem obu obozów. Mogą oni bowiem w każdej chwili zmienić zdanie, ale z drugiej strony mają obawy związane zarówno z wyjściem z Unii, jak i pozostaniem w niej. Jak więc sprawić, żeby jednej stronie ubyło zwolenników, a drugiej przybyło. Jednym ze sposobów jest zwrócenie uwagi na usługi publiczne. A tylko silna gospodarka jest w stanie dać ludziom wysoką jakość leczenia w ramach NHS, lepsze szkolnictwo i silniejszą policję – mówi Crosby.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk